Walczyliśmy już z kiepskim demem technicznym czołgów w Stanach. Krótko po recenzji tamtej aplikacje mój wzrok padł na Apache vs. New York. Zelektryzowała mnie wizja polatania sobie helikopterem bojowym po Wielkim Jabłku w trójwymiarze na moim własnym telefonie. Czy gra spełniła moje wymagania?
Zacznijmy może od tego, na czym skończyliśmy poprzednią recenzję- należy nadal traktować te gry jako demo technologiczne, chociaż w przypadku tej jest zdecydowanie lepiej, niż w przypadku czołgów. Zatem co się dzieje w grze? Krążymy po niebie naszym helikopterem bojowym, przemykając przez zabudowane centrum Nowego Jorku- teraz oglądane z innej perspektywy. Naszym zadaniem jest wyeliminowanie wszystkich celów naziemnych, szwendających się po ulicach za pomocą zamontowanych w maszynie działek lub śmiercionośnego lasera, którego użytek został ograniczony na każdym poziomie. Na każdej kolejnej planszy pojawia się po prostu więcej wrogich jednostek, próbujących nas zestrzelić. Gra nudzi się szybko, ale bardzo miło się w nią gra na słabszym sprzęcie (przypominam Samsung Galaxy Ace I).
Wszystko to dzięki zoptymalizowaniu silnika Unity, który wypada w Apache vs. New York zdecydowanie lepiej, niż w poprzedniej produkcji. Poprawiono także sterowanie, które tym razem nie doprowadza nas do białej gorączki, ale czasem prosi się o rzucenie telefonem. Nasz helikopter może teraz poruszać się w trzech wymiarach, wznosić się i opadać- szkoda, że nie pojawił się model kolizji, gdy uderzymy w wieżowiec się po prostu odbijamy. Gra klatkuje mniej niż poprzednia- zdarza się to tylko przy wybuchach oglądanych z bliska, a to zdarza się rzadko.
Warto zobaczyć, co to, szczególnie posiadacze słabszych smartfonów będą usatysfakcjonowaniem krokiem w przód, jeśli chodzi o rozwój aplikacji. Tylko czy ktoś nadal będzie produkował gry na gorsze telefony? Przekonamy się juz niedługo.
Za darmo w Google Play