Studio Big Fish Games klasycznie – kolejny już raz z rzędu, uraczyło nas w nowościach grą z kategorii hidden objects. Tym razem Grim Tales: Bloody Mary traktuje o duchach, ciemności i dzieciach. Akcja gry toczy się w szkole i jej bliskim otoczeniu. Wszędzie pełno jest zabawek, przerażających postaci, krwawych znaków i zjaw.
Osoby, które miały już okazję grywać w hidden objects, dokładnie znają zasady. Za każdym razem są one identyczne – szczególnie w przypadku dzieła tego samego studia. Big Fish Games ma to do siebie, że poza historyjką nie zmienia kompletnie nic.
Mała dziewczynka została uwięziona w szkole, podczas gdy nauczyciele nagle zniknęli z całego budynku. Wykonała dramatyczny telefon właśnie do nas. Naszym celem jest uratowanie małej przed duchami. Warto żebyście wiedzieli, że tylko kawałek gry jest darmowy. Zanim porządnie wkręcicie się w grę, zastanówcie się, czy będziecie gotowi na wykupienie pełnej wersji (tylko to gwarantuje ukończenie zabawy). Koszt takiej aktywacji to dwa dolary.
Zanim przejdziemy do akcji, przychodzi nam wybrać jeden z trzech trybów gry. Pierwszy przeznaczony jest dla kompletnych amatorów, bądź leniuchów, drugi dla amatorów z ambicjami, trzeci natomiast dla osób lubiących robić wszystko samodzielnie. Istnieje możliwość korzystania z samouczka. Mamy również okazję na zdecydowanie się na częstotliwość występowania przycisku ,,hint„, oraz świecących miejsc.
Gdyby nie fakt, że gra jest darmowa tylko po części, prawdopodobnie byłaby przeze mnie oceniona wyżej. Przez słabą grafikę, kiepskie efekty dźwiękowe i dość drogą full wersję jak na możliwości produkcji, nota jest taka, a nie inna – możecie ją znaleźć poniżej.
Z wykorzystanie podpowiedzi i pomijaniem niektórych zagadek (i wykupieniem pełnej wersji), grę można przejść w około godzinę. Nie wiem, czy jest to satysfakcja adekwatna do dość dużej ceny…