Nie ustają rozmowy na temat Flappy Bird – gry, która jakiś czas temu została usunięta z sieci, chwilę po tym, jak zyskała ogromną popularność. Producenci na bieżąco wstawiają do sklepów wierne kopie gry, aby przechwycić fanów. Czy im się to udaje? Bywa różnie. Opisywaliśmy na naszym portalu już kilka podobnych produkcji, które są żywymi kopiami oryginału.
Fatty Bird to produkcja studia GameResort, która w mojej opinii jest jeszcze do przełknięcia z dwóch powodów: jest podobna po Flappy Bird, ale posiada swoje własne elementy, które odróżniają ją od poprzedniczki.
Tak oto wygląda nasze ptaszysko. Małe i kruche. Widzicie te złote monety na ekranie? One właśnie stanowią pożywienie dla naszego bohatera i sprawiają, że po zjedzeniu kilku takich kąsków wygląda jak pojazd kosmiczny z innej planety.
Niech Was nie zmylą czerwone gwiazdki na ekranie – stanowią źródło bomby, która po zetknięciu z ptakiem, wybucha. Każdy bliski kontakt z czerwonym obiektem kończy się śmiercią dla ptaka.
Kiedy zbierzecie już kilka monet, Wasz podopieczny zacznie rosnąć, a co za tym idzie, będzie mu ciężej przemieszczać się między wąskimi szczelinami pomiędzy gwiazdkami. Na szczęście ptaki mają coś takiego, jak pupę! W momencie najedzenia się do syta, ptak najnormalniej w świecie robi kupę i staje się znowu piękny i delikatny.
Podobnie jak we Flappy Bird, w Fatty Bird będziecie operować jednym palcem. Kiedy dotykacie ekranu, ptak się unosi. Kiedy go zabieracie, opada. W taki właśnie sposób próbujecie pokonać jak najdłuższy dystans, omijając perfidne, czerwone przeszkadzajki.
Tak naprawdę w grze nie ma nic więcej. Twórcy apki ograniczyli się jedynie do opcji ,,play”. Co denerwowało mnie na każdym kroku? Zawsze, kiedy przegrałam, naciskałam nie ten przycisk, co trzeba. W konsekwencji zostawałam przeniesiona do innych produkcji, które studio wydało. Dodatkowo co pewien czas na ekran wbijają się reklamy, które doprowadzają człowieka do szaleństwa. Tyle z mojej strony. Warto przetestować :)