Stunt Bike Rider – Extreme Racer – tak dokładnie brzmi pełna nazwa opisywanej w tym poście gry. Jeżeli zastanawiacie się, czy jest sens kontynuować czytanie tej recenzji, mogę Wam powiedzieć, że zdecydowanie tak. W przypadku produkcji studia Go Go Games, nie rozczarujecie się, a wręcz przeciwnie – będziecie zachwyceni możliwościami rozwoju postaci i zaawansowaniem tras.
Warto na początku wspomnieć, że gra nie jest prosta. Skomplikowane sterowanie utrudnia początkowo życie, lecz już po kilku minutach staje się naszym sprzymierzeńcem. Nie dajcie się więc zmylić tutorialowi :)
A aplikacji znajdziemy trzy odsłony tras. Dwie są zablokowane i można je aktywować za niecałe 2 dolary, a trzecia – całkiem sympatyczna – jest całkowicie darmowa.
Garaż, w którym przechowujemy swój pojazd, jest również warsztatem. Możemy w nim kupować ulepszenia postaci, motocykla, a także uczyć się specjalnych tricków np. Superman’a. Za wszystko płacimy monetami, które zdobywamy podczas przejazdów.
Do wyboru są dwa tryby gry: pobijanie rekordów na trasach, bądź endless, czyli nieskończona jazda do utraty panowania nad kierownicą. I tu właśnie wkracza sterowanie. Używamy palców na jednej ikonce ekranu, na dwóch jednocześnie, bądź przeciągamy po wyświetlaczu. Każdy ruch powoduje zmianę akcji i dziwne wygibasy w powietrzu.
Bierzemy udział w zawodach, więc komentator z głośników wykrzykuje całkiem miłe rzeczy na nasz temat – jest to motywujące i zachęcające do popisywania się.
Na trasie znajdziemy przede wszystkim monety – im więcej uda nam się ich zebrać, tym lepiej. Spotkamy się oczywiście również z przeszkadzajkami – mogą nimi być pudełka, w które wpadła niegdyś Hanka Mostowiak, podjazdy, a nawet helikoptery z ognistymi sznurami.
Przed rozpoczęciem zadania, wyznaczone zostają nam misje do spełnienia. Jeżeli nam się powiedzie, możemy liczyć na porządny zastrzyk pieniędzy, a czasem nawet darmowych power-upów, jak na przykład magnesy, czy przyspieszenia. Cóż – polecam!