Za oknem jeszcze w niektórych miejscach dopatrujemy się śladów zimy. Jeszcze chwila i wiosna zagości u nas na dobre. Są jednak góry, w których śnieg się nie topi. W takich właśnie górach mieszkają Yeti.
W Confetti Yeti toczymy rosnąca z każdym metrem śnieżną kulę, która ze wspomnianego Yeti robi prawdziwe confetti. Co może zagrozić takiemu zlepkowi śniegu? Przede wszystkim choinki i … ocieplenie…
Kiedy zaczynacie swoją przygodę w grze, kula, którą prowadzicie jest małych rozmiarów. Wystarczy jedno bliskie spotkanie z przeszkodą, aby rozpadła się na kawałki i zaprzepaściła nasze szanse na zmiażdżenie Yeti.
Z czasem, kiedy kula będzie toczyć się po grubej pokrywie śnieżnej, będzie nabierać większych rozmiarów, dzięki czemu zderzenia z przekaszadzajkami nie będą jej aż tak nadwyrężać. Każde ,,życie” kuli oznaczone jest na ekranie za pomocą ,,1x”, ,,2x”, ,,3″ itd. Kiedy zdobędziecie na przykład potrójną kulę, oznacza to, że jej rozmiary są potężne i może w swojej pogoni za Yeti zahaczyć nawet o 2 drzewa i dalej będzie rosnąć w siłę (tyle że z ,,1″, gdyż 2 już wykorzystaliśmy w trakcie najazdu na roślinę).
Im większa kula, tym lepiej. Dużą śnieżką można zabijać większą ilość potworów na raz, zyskując w ten sposób wyższy wynik punktowy. Wspomniane gabaryty mogą być jednak przeszkodą w sytuacji, gdy musimy manewrować między choinkami. Często przerwy między nimi są tak małe, że zderzenie jest nieuniknione.
Im niżej, tym więcej roztopów. Spod śniegu wystają kamienie i żółte zboża. Jedne i drugie przeszkody stanowią dla naszej kuli śmiertelne zagrożenie.
Szata graficzna nie jest może mistrzostwem świata, lecz podczas wizyty w kibelku większość z Was powinna całkiem dobrze się bawić :)