Na początku zabawy przychodzi nam wpisać swoje imię, oraz wybrać przedstawiciela gatunku: węża, niedźwiedzia, bądź … lisa? Kolejnym krokiem jest zdecydowanie o lokalizacji, w jakiej chcemy toczyć boje. Początkowa faza gry polega na wyborze dokładnych cech i umiejętności zawodników – człowiek trochę czuje się jakby tworzył rodzinę w Simsach, ale nich i tak będzie.
Po miłym wstępie muszę jednak dodać jedno ważne zdanie: dawno nie spotkałam takiego gniota wśród produkcji od Bulkypix. W grze nie mamy praktycznie żadnego wpływu na rozgrywkę. Nie sterujemy postacią, nie możemy sobie przywalić, ani walnąć z łokcia – nie mamy szans na nic.
Grafika produkcji nie jest zbyt ciekawa. Jest wyblaknięta i jakaś taka… nijaka. Jeżeli mogę Wam coś poradzić – poszukajcie czegoś ciekawszego, bo w My Brute nie znajdziecie niczego, co będzie w stanie zatrzymać Was choćby na 10 minut (chyba że akurat zaśniecie w trakcie testowania). Od strony dźwiękowej wcale nie jest lepiej – nudno i monotonnie.
Od bijatyki oczekujemy głównie możliwości brania udziału w walkach na arenach. Tutaj możemy jedynie odblokowywać kolejne plansze, jednak nic więcej. Achievemensy to nie wszystko – inaczej – w przypadku tej gry to zupełne nic. Szkoda Waszego i mojego czasu.