Historyjka w Dodo Pop jest zabawna i pomysłowa. Przenosimy się bowiem do świata, w którym rządzą kolorowe ptaki. Pewnego dnia z nieba spadają kolorowe kulki, które okazują się być gumami do żucia. Pewien łakomy ptasior, chcąc spróbować smakołyka, przez przypadek napompował balon. Ów balon przeniósł go do tajemniczej krainy…
W Dodo Pop do pokonania mamy na obecną chwilę 130 poziomów. Znając jednak studio Disney i popularność wydawanych przez autorów gier, szybko liczba leveli wzrośnie do kilku setek. Zabawy więc nie zabraknie na długo.
Na początku zabawy uczymy się podstawowych gestów. Tutorial przejść trzeba, o czym doskonale wiedzą wszyscy, którzy z match-3 mieli już kiedyś do czynienia. Zaznajomienie się z zasadami jest kluczowe, jednak nie powinno być obowiązkowe (przynajmniej w mojej opinii).
Gumy balonowe są różnokolorowe. By przejść do kolejnego poziomu, należy wykonać wyznaczone misje. Czasem konieczne jest zebranie określonych gum, zmieszczenie się w wyznaczonym czasie, czy wykorzystanie power-upa. Jeżeli chodzi właśnie o power-upy, w przypadku Dodo Pop możemy liczyć na zupełnie nowe doświadczenia.
Gracz ma do dyspozycji 5 żyć. Kiedy popełni w grze błąd i nie awansuje do kolejnej planszy, jedno serduszko zostaje mu zabrane. Naładowanie szansy zajmuje 30 minut, więc stosunkowo długo. Do cierpliwych jednak świat należy (bądź też do bogatych :) ).
Jeżeli chodzi o względy audiowizualne, to zdecydowanie mogę stwierdzić, że Dodo Pop prezentuje się bardzo przyjemnie. Ścieżka dźwiękowa jest miła dla ucha, a kolorowe poziomy zachęcają do ciągłego powrotu do aplikacji. Szkoda tylko, że to kolejna match-3…
Pobierz w AppStore (banner poniżej), bądź w Google Play.
