Przyznacie, że połączenie gry strategicznej z samochodówką jest dość specyficzne. Jak się jednak okazuje, można zrobić to w taki sposób, by zapewnić graczom naprawdę dobrą zabawę. Co prawda studio Mediocre ,,odwaliło babola” z checkpointami, jednak da się to wybaczyć po pełnych testach Does not Commute.
Akcja gry toczy się w małej wiosce w latach 70. Naszym zadaniem jest takie rozplanowanie ruchu, by wszystkie pojazdy poruszały się swobodnie, nie wjeżdżając sobie nawzajem pod koła.
W każdym z poziomów mamy do wykonania określoną ilość misji (np. 15). Na wypełnienie questów mamy ograniczoną ilość sekund. W trakcie zabawy zdarza się, że dostajemy bonusowe chwile, które wykorzystywane są automatycznie po ich zgarnięciu. Z czasem doceniamy ich wartość, kiedy do przejścia dalej brakuje nam 1 sekundy.
Cała frajda polega na tym, by prowadzić samochody w wyznaczone miejsca, korzystając z dwóch przycisków umiejscowionej w dolnej części ekranu. Poza drogami głównymi, na planszy wyświetlają się miejsca średnio przeznaczone do jazdy. Oczywiście możemy z nich korzystać – trzeba się jednak liczyć z tym, że spotkają nas niespodziewane utrudnienia, które wielokrotnie spowodują rozbicie maszyny i spowolnienie jazdy.
Teraz pora na wspomniane checkpointy. Otóż studio Madiocre wymyśliło sobie, że od miejsc zapisu gry mogą zaczynać osoby, które wykupiły wersję pro aplikacji. Jest to wyjątkowo denerwujące. Chcąc wyłączyć apkę i zacząć zabawę od momentu, w którym skończyliśmy, musimy zapłacić w prawdziwych pieniążkach. Żeby z tego nie korzystać, trzeba wiecznie rozpoczynać od nowa.
Pobierz w AppStore (banner poniżej), bądź w Google Play.
