Farming Simulator 14 jest płatne na wszystkie trzy platformy. W tym wpisie postaram się przedstawić Wam ją z każdej możliwej strony, byście mogli zdecydować, czy warto jest zakupić dzieło studia Giants za kilkanaście złotych.
W aplikacji możemy wybrać jeden z trzech poziomów trudności: łatwy, średni, bądź trudny. Swoją przygodę zaczynamy na (jak się okazuje), swoim własnym polu. Pierwszym zadaniem jest zbiór i wydanie zebranych pieniędzy na wysiew nowych nasion. Z czasem, o ile nam się poszczęści, będziemy mogli inwestować nie tylko w kolejne zboża, lecz także w rozbudowę gospodarstwa i maszyny.
Fajną opcją jest możliwość zdecydowania o tym, czy gramy sami dla siebie, czy wypełniamy misje. Decydujemy również o sposobie sterowania, czyli o korzystaniu z żyroskopu, bądź nie. Ja preferuję jak najbardziej machanie urządzeniem – w końcu trzeba wykorzystywać możliwości swojego sprzętu! ;)
Gra jest o tyle ciekawa, że wymaga od gracza nie tylko sprawności, lecz także myślenia. Kiedy kombajn skosi już określoną ilość zboża, należy zmienić maszynę na ciągnik z naczepą i podstawić go pod wysięgnik. Transport zboża odbywa się analogicznie do prowadzenia poprzedniej maszyny, lecz nie wymaga już opuszczania, ani podnoszenia żadnych dodatkowych narzędzi (wybaczcie – nie wiem jak to się profesjonalnie nazywa).
Za zmieszczenie się w danym limicie czasowym, za oszczędzenie paliwa i dobre wykonanie misji, przewidziane są nagrody. To motywuje i zdecydowanie zachęca do działania.
Apka od strony graficznej prezentuje się dużo lepiej, niż się spodziewałam. Dźwiękowo też nie jest źle – nie słychać disco polo, lecz charakterystyczne dla wsi odgłosy. Czy warto wydać na grę ponad 10 złotych? To zależy. Ja z własnej woli bym tego nie zrobiła, bo tego typu produkcje mnie nie kręcą. Jeżeli jednak czegoś takiego właśnie szukaliście, zdecydowanie polecam zakup ;)
Pobierz w AppStore (banner poniżej), Google Play, bądź Windows Marketplace.