Deep Sea Shooter to dość ciekawa strzelanka z pikselową grafiką. Jeżeli jesteście fanami retro grafiki, prawdopodobnie produkcja studia IceMochi przypadnie Wam do gustu.
Głównym bohaterem gry jest statek podwodny, który bez przerwy spotyka na swojej drodze wrogie jednostki. Przeciwnikami są małe roboty, a także wielkie maszyny – matki. Pojedynek z bossami jest zawsze najtrudniejszy, bo wymaga od gracza wyjątkowej sprawności (należy naprawdę szybko się poruszać, by nie dostać kulą, czy kawałkiem metalu).
Sterowanie odbywa się w prosty sposób, bo przy pomocy dotyku. Trzymamy palec na ekranie przez cały czas. Jeżeli przesuniemy się w prawo, bądź w lewo, nasz bohater będzie podążał za gestem.
W trakcie zabawy zbieramy złote monety, za które możemy robić zakupy w sklepie dla gracza. Ulepszać możemy broń (z pojedynczego wystrzału na podwójny, potrójny itd.), a także power-upy zbierane już na planszy. Ulepszenia są początkowo tanie i bez problemu możemy sobie na nie pozwolić. Pierwsze kosztują 20 monet, drugie około 200 (tu już musimy trochę pozbierać, ale dajemy radę w ciągu kilku minut). Trzeci poziom ulepszenia to wydatek rzędy 800 złotych pieniążków. Na taką sumkę trzeba sobie już porządnie zasłużyć.
Nasi rywale posiadają nie tylko broń w postaci kul, ale również lasery. Jedno bliskie spotkanie z laserem skutkuje pozbawieniem życia. Wszystkim żyć mamy 10 (w grze, nie w pojedynczym levelu). Jeżeli dziesięć razy podejmiemy walkę, będziemy zmuszeni poczekać, aż energia nam się naładuje. Niestety – takie są zalety i wady korzystania, bądź nie z mikropłatności.
Produkcja nie powala na łopatki, lecz jest całkiem przyjemną odskocznią. Można się w niej zaszyć na kilkanaście minut i bardzo miło spędzić czas. Najlepiej sprawuje się na kibelku. Nie jest to z pewnością gra, w która można pykać całymi dniami. Niemniej jednak polecam!