Aplikacja z tego wpisu nie bez powodu nosi taką nazwę, a nie inną. Heksagon, od którego to wzięto nazwę gry, to wielokąt o sześciu bokach i sześciu kątach wewnętrznych, których suma miar wynosi 720 stopni. Z sześciokątów złożona jest cała gra, a także wszystkie jej elementy. Na czym polega fenomen HexaLines?
Zadaniem gracza w HexaLines jest wygranie pojedynku na rury umieszczone wewnątrz figur. Do zabawy podchodzi trójka graczy. Każdy ma po jednym ruchu. Kiedy przychodzi nasza kolej, możemy albo dołożyć heksagon do planszy, albo przestawić ustawiony już wcześniej element ,,pod siebie”.
Plansza do gry składa się z kilkunastu identycznych elementów. Na początku widoczny jest tylko jeden heksagon, lecz z czasem (wraz z rozwojem rozgrywki), figur i kolorów przybywa. Każdemu graczowi przyporządkowana jest jedna barwa, którą musi rozprzestrzenić w jak największej części ekranu. Jest to o tyle trudne, że przeciwnicy są w stanie zakłócić każdą instalację, jaką przygotowaliśmy, zmieniając ją w swój największy atut. Dlatego właśnie musimy myśleć w trakcie gry.
Większa ilość ustawionych przez nas obiektów nie oznacza przewagi. Jeżeli wrogowie odpowiednio przekręcą rury w swoim kierunku, przechwycą nasze figury i wykorzystają do niecnych celów. Wygrywa ta osoba, która na końcu zabawy (gdy wypełni się całe pole) będzie miała przewagę w ilości barwnika.
Dzięki informacjom na dolnym pasku, jesteśmy w stanie na bieżąco sprawdzać swoje postępy w grze. Do wykonania mamy dziesiątki achievementsów, za które dostajemy gwiazdki. To dodatkowa motywacja do gry i kolejnego podejścia do rywalizacji.
Co prawda tutorial jest marnej jakości i mało wnosi do gry, jednak w mojej opinii to właśnie trening (szczególnie w przypadku aplikacji od Tomas’a Slavicek) czyni mistrza. Polecam ;)