KitchenSlinger to bardzo zabawna gra logiczno-zręcznościowa, w której staramy się opanować bałagan, jaki zastaliśmy w lodówce. Nie czekając na pomoc firmy profesjonalnie zajmującej się insektami, staramy się na własny rachunek pokonywać kolejne perfidne stworki.
Za amunicję służy nam czerwony burak, którego wyrzucamy jak z procy. Nasi przeciwnicy pochowani są za różnymi kuchennymi przyborami, wiec nie tak łatwo jest się do ich dostać. Biorąc pod uwagę ilość poziomów, kilkanaście pierwszych, które przeszłam z trudnościami, było i tak dość proste.
Brian Mapp – twórca KitchenSlinger sporo musiał się natrudzić, aby stworzyć opisywaną produkcję. Fabuła gry jest bardzo zabawna, a levele rozkręcają się wraz z naszymi postępami w grze. Na szczęście nie ma systemu mikropłatności, za co należą się wielkie ukłony autorowi.
Operowanie burakiem jest dość proste – wystarczy przeciągnąć palcem po ekranie, aby naciągnąć gumę procy. Czasem istnieje szansa bezpośredniego zaatakowania przeciwnika. Innym razem należy skorzystać ze ścian lodówki, od którym nasz bohater się odbija, pędząc dalej w bliżej nieokreśloną stronę. Często, aby osiągnąć sukces, musimy uderzyć w inny przedmiot – na przykład kuchenną łyżkę do mieszania potraw. Znajdujące się na niej owoce służą za dodatkową amunicję ;)
Na ukończenie poziomu mamy określoną ilość czasu. Zegar tyka na górze ekranu. W tym czasie musimy pozbyć się wszystkich intruzów. Jeżeli nam się nie uda, level będzie trzeba powtórzyć.
Jednym z minusów, jakie zaobserwowałam podczas zabawy, są reklamy. Nie irytują może tak bardzo, jak w przypadku znanych mi aplikacji stworzonych jedynie dla wstawiania reklam, lecz potrafią również zagrać na naszych nerwach. Dodatkowo zdarzyło mi się dwa razy, że aplikacja z niewiadomych mi przyczyn wyłączyła się. By kontynuować grę, musiałam uruchamiać wszystko od nowa. Niezbyt fajnie, ale z szacunku dla pomysłu autora, nie będę się nad tym roztkliwiać.