Od dawna jest wiadome, że to, co polskie, jest po prostu dobre. Space Dash jest świetnym potwierdzeniem tej teorii. Mimo tego, że w produkcji nie spotkamy ulepszeń, ani żadnych specjalnych wypasów, zabawa jest świetna. Jej fenomen polega przede wszystkim na prostocie wykonania i niekończącej się akcji.
Wcielając się w rolę zabawnej, fioletowej fasolki, poruszamy się po wstędze, która rozpostarta jest w kosmicznej przestrzeni. Nie wiem, jak Wy zapatrujecie się na walkę samemu z sobą, lecz moim zdaniem to jest najlepsza motywacja, jaka tylko może istnieć!
Może Wam się wydawać, ze nie ma nic specjalnego w grze, w której bez przerwy robi się to samo – macie rację. Na szczęście w produkcji Bartosza Kuleszy ciągle musimy mieć czujne oczy i palce.
Przed nami rozwija się nieskończona wstęga, po której toczy się fasolka. Za pomocą własnego urządzenia, sterujemy główną bohaterką tak, by nie wypadła z toru. Jest to skomplikowane, gdyż trasa jest tak pokręcona, jak loczki w afro. Mój rekord jest marny, gdyż nie przekracza nawet trzycyfrowej liczby. Patrząc jednak na ilość zer na dolnym pasku, jestem przekonana, że istnieją wybrańcy, którzy nie bez powodu zmusili twórcę do dostawienia kilku owalnych cyferek.
W każdej chwili możemy grę zapauzować. Jest to przydatne podczas długich rozgrywek. Muzyka, która może się z czasem zrobić trochę monotonna, możliwa jest do wyłączenia w ustawieniach. Ja nie korzystałam z tej opcji – być może dlatego, że zabawa nie zajmowała mi zbyt długo :) Cóż – trening czyni mistrza!
Polecam grę wszystkim, którzy lubią dobre i dużo wymagające produkcje. Fajna grafika i prostota sprawiają, że miło się patrzy na wyświetlacz. Polecam jeszcze raz :)
Pobierz za darmo w AppStore (banner poniżej), bądź w Google Play.