Weseewe to kolorowa i pełna pozytywnej energii gra zręcznościowa, która świetnie się sprawdza podczas krótkich przerw. Macie chwilę wolnego czasu, a nie chce Wam się rozpoczynać kolejnego, długiego poziomu w ulubionej produkcji? Odpalcie Weseewe i zajmijcie się przez kilka minut czymś, co nie wymaga szczególnych umiejętności.
Wcielając się w rolę kwadratowego stworka, przemierzamy barwny świat, stąpając po bloczkach odpowiadających kolorystycznie barwom widocznym na górnym pasku.
Zaczynamy grę z tylko jednym odblokowanym kolorem. Wszystkich barw jest 10. Co kilka(naście) sekund, autorzy udostępniają kolejne odcienie, nagradzając w ten sposób nasze trudy. Sterowanie odbywa się za pomocą dotykania ekranu. Skok wykonujemy poprzez pacnięcie w dowolne miejsce na planszy. Chcąc skoczyć dalej/wyżej, uderzamy dwa razy.
Jak już wspomniałam przed chwilą, w trakcie naszego podboju, pojawiają się kolejne kolory, których możemy używać na planszy. Dość sprytnie trzeba rozplanować długości skoków. Klocki nie są poukładane naprzemiennie. Czasem się zdarza, że jedna barwa dominuje przez kilka odcinków.
Im więcej kolorów uda nam się ,,ujarzmić”, tym prostsza staje się gra. Na początku jest ciężko, bo musimy bardzo precyzyjnie wymierzać skoki. Później to już czysta zabawa, ograniczona jedynie uciekającą planszą. To jest właśnie jedna z przeszkód w produkcji. To nie my decydujemy o szybkości. Plansza jest zaprogramowana tak, by stale poruszać się z taką samą prędkością. Jeżeli zostaniemy gdzieś w dołku, a akcja gry przesunie się, zostaniemy zmiażdżeni i będziemy zmuszeni zacząć wszystko od nowa.
Mój rekord to 4 odkryte kolory. W tabeli graczy dostrzegłam, że większość przeciwników ma za sobą komplet, czyli 10 sztuk. Pozytywnie nastroiło mnie to do działania i z pewnością wrócę do zabawy jeszcze dzisiaj.