Co tu dużo mówić – w ostatnim czasie panowie taksówkarze zrobili sobie strajkami wielką krzywdę – zamiast podnieść rangę swojej pracy, fantastycznie wypromowali Uber. Czym jest Uber? Prywatną podwózką dla każdego użytkownika aplikacji, z tą tylko różnicą, że bez jazdy pod osłoną ,,taxi”. Ludzie wożą ludzi, czyli miejskie przewozy pasażerskie niezmanierowane kasami fiskalnymi :)
Jeżeli liczycie na to, że przetestujecie sobie apkę, tak dla próby – nie podając żadnych danych, nic z tego. Żeby móc zacząć korzystać z narzędzia, należy podać swój numer telefonu, dane osobowe i… numer karty płatniczej. Sposobem płatności w Uberze jest bowiem ściąganie należności z karty. Żadnej gotówki przy sobie nie nosimy!
W aplikacji ustalamy miejsce, z którego chcemy być odebrani i godzinę. Narzędzie wylicza automatycznie kwotę przejazdu i wysyła do nas kierowcę. W każdej chwili możemy skontaktować się ze swoim ,,szoferem” i sprawdzić postęp jazdy.
Twórcy w bardzo ciekawy sposób zachęcają nowych do korzystania ze swoich usług. Przede wszystkim rozdają kody rabatowe na pierwsze przejazdy, a także lojalnym podróżnikom oferują zniżki – to miłe. Szczególnie dużą popularnością cieszą się promokody po strajkach taksówkarzy, wiec jeżeli macie w planach jakiś zakrapiany wieczór, wcześniej pobierzcie apkę, znajdźcie odpowiednie dla siebie promocje i dołączcie do tej fantastycznej wspólnoty :)
Ja z Ubera korzystałam i korzystam, więc spokojnie mogę polecić wszystkim, którzy obawiają się o jakość, czy sposób płatności. Wszystko działa tak, jak powinno – co więcej – zapowiada się, że będzie jeszcze lepiej ;)
Pobierz w AppStore, w Google Play, bądź Windows Marketplace.
