Fani czołgów z pewnością będą zadowoleni z dzisiejszej propozycji. Tank of Tanks to pikselowa produkcja od Otto-Ville Ojala, która pozwala na zabawę z innymi graczami na ekranie jednego urządzenia nawet w cztery osoby. Niestety i stety, aplikacja dostępna jest jedynie na jabłuszkowe tablety, co zasmuci z pewnością posiadaczy iPhonów.
Cóż, sterowanie jest jednym z najprostszych i jednocześnie najtrudniejszych, jakie widziałam. W grze korzystamy z jednego klawisza. Wybierając zabawę w pojedynkę, trójka dodatkowych graczy jest dopasowywana losowo. Dysponujemy trzema życiami, co równa się trzem czołgom.
Dotykając kwadratowej ikonki, jednocześnie jedziemy naprzód i strzelamy. Kliknięcie ponownie we wspomniany przycisk, skutkuje automatyczną zmianą kierunku jazdy i serią wystrzałów. Można powiedzieć, że rozgrywka jest nieprzewidywalna. Ciężko jest zorientować się w którą stronę przestawi się maszyna.
Wystarczy jeden celny strzał, by nasz przeciwnik wyleciał w powietrze. Zważając na to, że przeciwników jest aż 3, powinniśmy rozwalić 9 czołgów. Na szczęście każdy walczy przeciw każdemu, więc możemy się kryć i liczyć na to, że ,,gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta” :) Wygrywa ta osoba, której czołg pozostanie na planszy jako ostatni. Niestety, mnie się nie udało.
Oprawa audiowizualna produkcji jest bardzo oszczędna, lecz moim zdaniem – świetna. Uwielbiam gry, które tworzone są z dbałością o minimalizm. Jeżeli miałabym typować odbiorców Tank of Tanks, byliby to użytkownicy najstarszych możliwych konsol, na których tanki były najlepszą zabawą z możliwych.