Stick Hero widniał sobie na moim smartfonie przez kilka dni. Dziś postanowiłam go przetestować i już tego pożałowałam. Gra jest tak wciągająca i z drugiej strony tak denerwująca, że trudno jest to sobie wyobrazić. Można ją porównać do Flappy Birda, gdzie niepowodzenia zdarzały się częściej, niż zdobyte punkty.
O co chodzi w Stick Hero? Sterujemy sobie małym, czarnym ludzikiem z czerwoną przepaską. Ów młodzieniec usytuowany jest na jednym z czarnych bloczków. Wszystkie platformy oddalone są od siebie o pewną odległość. Naszym zadaniem jest zbudowanie odpowiednio długiego mostu, dzięki któremu postać będzie mogła przejść dalej.
O ile kilka pierwszych (dokładnie 3) platform dało się jakoś pokonać, to czwartej za nic w świecie nie mogłam opanować. Co prawda zabawa polega trochę na ,,łapaniu” szczęścia, bo levele są generowane losowo, lecz jakoś dziwnym trafem właśnie wredny, czwarty most okazywał się dla mnie nie do pokonania.
Problem polega na tym, że musimy wykonać konstrukcję praktycznie idealną. Część obiektów po których może poruszać się nasza postać jest dość szeroka (wraz z upływem czasu wyczuwamy jak długi powinien być nasz ,,patyk”). Czasem jednak zdarza się, że platforma jest szerokości dosłownie jednego milimetra. Wystarczy pomylić się o jedną setną sekundy, by wszystko zawalić.
Warto wiedzieć o tym, że mostek nie może być ani za krótki, ani za długi. Jeżeli myślicie, że krótszy o milimetr palik będzie ok, bardzo się mylicie. To samo tyczy się zbyt długiego obiektu. Nasz bohater pędzi tak daleko, jak tylko są go w stanie poprowadzić nogi. Te natomiast wyjątkowo mocno słuchają się podłogi.
Podsumowując – gra na niezbyt długie posiedzenia. Wciąga i wkręca jak szalona, ale równie dobrze szarpie nerwy i wydobywa z naszych ust całe kawały mięcha.
Pobierz w AppStore (banner poniżej), bądź w Google Play.