Z podobną sytuacją nie spotkałam się bardzo dawno temu. Aplikacja o nazwie [Steps] dosłownie przyprawiła mnie o rozdwojenie jaźni. Wyobraźcie sobie grę, w której Waszym zadaniem jest ,,spacerowanie” po ekranie i oglądanie świata, który ożywa pod ciepłem Waszych opuszków palców. W [Steps] nie spotkacie się z mikropłatnościami, power-upami i ulepszeniami. W zasadzie nie spotkacie się z niczym…
Ocena tej aplikacji jest niezwykle ciężka. Pomysł twórców jest ciekawy – stworzyli płaski świat, który staje się przestrzenny, gdy zostanie odkryty. Pomiędzy różnymi częściami gry, przychodzi nam zbierać kartki – zwykłe pocztówki. Psychodeliczna oprawa tytułu sprawia, że mimo tego, że kompletnie nie kumamy o co chodzi, brniemy dalej w nieznane, oczekując na rozwój wydarzeń.
Rozwoju wydarzeń nie ma. Dochodzimy w końcu do momentu, w którym na wyświetlaczu ukazują się dane autorów i nagle… wywala nas z programu. Powiem szczerze, że to minuty spędzone w [Steps] były najdziwniejszymi w moim dotychczasowym życiu.
Jedyne zadanie gracza polega na spacerowaniu po ekranie przy pomocy dwóch palców (jednym też się ostatecznie da). Kojarzycie zabawę ,,idzie rak, nieborak…”? Mniej więcej w ten sposób powinno układać się palce na ekranie, z tą tylko różnicą, że poza ich stawianiem, powinno się dodać element ,,pociągania”. W konsekwencji przed naszymi oczami ukazuje się coraz to dłuższa dalsza droga, prowadząca przez swego rodzaju schody i wirtualne kamienie (?).
Jeżeli mam być szczera, to do tej pory nic nie rozumiem. Aplikacja kosztuje w AppStore dolara. Czy warto na nią wydać tyle kasy? Jeżeli chcecie zrobić sobie dzień pod hasłem ,,ale o co chodzi?” – owszem. Jeżeli nie, omijajcie.