W PuppetShow: Destiny Undone przychodzi nam wcielić się w rolę człowieka pomagającemu małej, zapłakanej dziewczynce w odnalezieniu porwanego ojca. Sprawcami owego porwania są przerażające lalki, które są w stanie poruszać się na metalowych konstrukcjach. Nikt pewnie się nie zdziwi, że dzieło studia Big Fish to kolejny hidden objects.
Prawda jest taka, że mogłabym w to miejsce skopiować którykolwiek wpis na temat gry akcji od Big Fish. Postaram się jednak wyciągnąć z gry cały smaczek. Przede wszystkim zaczynamy zabawę w małym miasteczku, w którym przychodzi nam rozmawiać z mieszkańcami. Co jakiś czas w oknach pojawiają się przerażające lalki i dziwnych zbiegów okoliczności zaczyna przybywać. Mały chłopiec martwi się o swojego kota, a ojca głównej bohaterki w ogóle nie ma w domu.
Okazuje się, że do odkrycia historii, musimy przyjrzeć się z bliska całej miejscowości, nie zapominając o studzienkach, słupach ogłoszeniowych, figurkach i w końcu – budynkach.
Ku mojemu rozczarowaniu, gra nie jest tak dobra jak niektóre produkcje od Big Fish. Graficznie marnie, podobnie zresztą jak pod względem audio. Jeżeli szukacie rozrywki na długie godziny, możecie się rozczarować, bo po przejściu wersji testowej, przyjdzie Wam zapłacić prawie 5 dolarów za pełną wersję tytułu. Moim zdaniem to zdecydowanie za dużo.
Decyzja co do zakupu apki należy do Was. Ja już pożegnałam się z PuppetShow i raczej do niego nie powrócę (póki nie zostanie przecenione).