Beczki, korkociągi i ostre pikowanie w dół- chyba ulubione powietrzne ewolucje każdego pilota. Jednak by dostać się do Akademii Pilotów, trzeba przejść masę testów, a nie każdy ma tyle zaparcia i predyspozycji. Cóż, zostaje nam sobie pograć w MiniSquadron!
Wiem, że śmiganie samolotem po ekranie smartfona to nie to samo co przeżywanie przeciążeń w przestworzach ale programiści z Gray Fin Studios zadbali o to, by taka rozrywka przynosiła równie dużo frajdy. Wcielamy się w pilota, sterującego samolot i polującego na inne aeroplany w przestworzach, które widzimy od boku. Latamy po poziomie, eliminując kolejne fale przeciwników, którzy z każdą chwilą stają się silniejsi. W eksterminacji ich prócz zamontowanych karabinów maszynowych mamy specjalne supermoce, które spadają z nieba, jako gwiazdki. Wśród nich znajdziemy moce, które pozwolą nam szybciej strzelać, stawać się mniejszym i szybszym, czy też niszczyć wrogie samoloty za pomocą śmiercionośnej wiązki lasera. Nowe samoloty odblokowujemy, zdobywając odpowiednią ilość punktów na mapie. Modele różnią się od siebie takimi cechami jak szybkość opadania, wznoszenia się, przeładowania, zwrotność, czy też żywotność. Ilość nowych maszyn jest zatrważająca- aż 50 samolotów czeka, byśmy usiedli za ich sterami. Wersja Lite pozwala na wypróbowanie jednej mapy z 8 dostępnych, niestety nie ma możliwości postrzelania się w trybie wieloosobowym, który jest tak chwalony w pełnej wersji, którą mam zamiar nabyć w najbliższym czasie, więc spodziewajcie się relacji :).
Jeśli chodzi o oprawę, to grafika jest miła dla oka, samoloty cudnie się dymią i palą po trafieniu, twórcy przewidzieli także zjawisko przeciążenia, które sprawia dodatkową frajdę. Animacje są świetne, samoloty obracają się, kręcą beczki, mimo dwóch wymiarów. Do tego dobrano dość dziwną ścieżkę dźwiękową- klasyczny kawałek, zapętlony niezbyt pasuje do podniebnego polowania. Ale to można na szczęście wyłączyć i cieszyć się grą.
Aplikacja do pobrania za darmo w Google Play!