Endless Balance to jedna z nowości, którą miałam okazję testować chwilę po tym, jak ukazała się na platformie iOS. Kategoria ,,tap, tap” ostatnio jest bardzo popularna, przez co twórcy gier decydują się coraz częściej wypuszczać tego właśnie typu produkcje do sklepów z mobilnymi aplikacjami.
Ja osobiście mam już dość, ale być może Wy jeszcze nie padliście ofiarą znudzenia i chętnie zabierzecie się za testowanie najnowszego dzieła studia Tapinator.
O co chodzi w grze? Szczerze powiedziawszy sama nie do końca rozumiem, lecz pewne jest jedno – musimy zasadzić drzewo, które będzie maksymalnie wysokie. By mu w tym pomóc ,,wsadzamy” bohatera na czubek i balansujemy jego ciałem, opierając się wiatrowi i innym przeszkadzajkom.
Nasze czynności ograniczają się do przytrzymywania prawej, bądź lewej strony ekranu, lub też obu na raz w sytuacji przelotu pszczółek, czy innych zwierząt, stanowiących dla nas niebezpieczeństwo.
Gra szybko się zaczyna i szybko kończy. Średnio udawało mi się pozostać na koronie około 10 sekund. Wielkim minusem jest ograniczenie żyć. Mamy 15 serduszek – jedna porażka skutkuje odebraniem jednej sztuki. Jeżeli wykorzystamy wszystkich 15 szans (a stanie się to bardzo szybko), będziemy zmuszeni do odczekania kilkunastu minut na załadowanie się chociażby jednego życia.
Graficznie produkcja prezentuje się zabawnie. Jest piselowa i wyjątkowo retro. Jeżeli przepadacie za szybką rozgrywką (najlepiej na kibelku), nie krępujcie się i pobierajcie. Ja z tytułem się już pożegnałam, bo zanudziłam się na śmierć czekając na naładowanie szans.