Jeżeli przepadacie za symulatorami, możecie sprawdzić się w Ambulance Parking Simulator. Nie powiem, by gra była jakaś rewelacyjna, lecz warto ją przetestować. Może się akurat okazać, że sposób sterowania i dość wolne tempo gry sprawi, że część graczy będzie mogła spokojnie pobijać najlepsze nawet rekordy.
Zasady są proste: mamy w środku miasta kilka miejsc, w których powinniśmy zaparkować dość duży ambulans. Kierujemy się na drodze niebieskimi strzałkami, które wyostrzają się gdy jesteśmy bliżej. Efekt końcowy stanowi prostokątne miejsce, w które powinniśmy zmieścić się bardzo dokładnie.
Parkowanie jest dość proste, lecz musi być przeprowadzone dokładnie ze względu na pasek, który jest wyznacznikiem naszych możliwości. Jeżeli uda nam się wpasować w kolor zielony, osiągamy największe noty, a co za tym idzie – największą premię.
Pieniądze otrzymujemy za prawidłową jazdę bez powodowania kolizji, oraz za dobrze wykonane parkowanie. Niestety, część z nich musimy przeznaczyć na paliwo. Na górnym pasku możemy monitorować jego poziom. Jeżeli spadnie do zera, karetka zatrzyma się i nie będziemy mogli kontynuować podróży.
Jeśli okaże się, że mamy zapas gotówki w grze, możemy pozwolić sobie na zakup nowego sprzętu. Ceny aut zaczynają się od 1500 dolarów. Ja po kilkunastu minutach gry i wydaniu 35 dolców na paliwo zarobiłam 150. Jaki z tego wniosek? Trzeba się sporo najeździć, by uzyskać nową brykę.
Macie nadmiar pieniędzy? Rewelacja – możecie wykupić sobie wszystkie bryki i śmigać po mieście bez ograniczeń. Im droższe, tym szybsze. Powiem szczerze, że prędkość z jaką porusza się pierwszy ambulans jest porównywalna z ruchem ślimaka. Człowiek zdąży zaparzyć kawę i nawet ją wypić, zanim dojedzie do odpowiedniej strzałki. Czy polecam aplikację studia Tapinator? Niekoniecznie – wolno, słabo graficznie i jakoś tak … bez dynamiki.