Mam sentyment go retro-gierek. Lubię jak mienią się piksele i wszystko jest chaotyczne. Taka jest właśnie produkcja studia XperimentalZ Games o nazwie Pixel Boat Rush. Zarówno w AppStore, jak i w Google Play za tytuł należy zapłacić kilka złotych. Czy opisywana gra jest warta ponad ośmiu złotych? O tym w dalszej części tego wpisu.
Autorzy oferują graczom kilka trybów rozgrywki, w tym rywalizację z innymi graczami, wielkie wyścigi, oraz trening. Na początek zasmakowałam przyjemności śmigania łodzią po pustej od wrogów planszy. Szło mi całkiem dobrze (sterowanie odbywało się przy pomocy dwóch przycisków).
Kiedy zdecydowałam się na zabawę z innymi graczami, okazało się, że chyba nie jestem taka dobra. Dopiero z czasem sprawdziłam, że mam okazję na zmianę ,,wehikułu” i ulepszenie niektórych jego części za wirtualne monety. Poszło mi lepiej, ale nigdy nie osiągnęłam wyższego miejsca, niż 3. Licencje do wykupienia są specyficzną częścią gry, bez której nie ruszymy dalej. Zbieramy więc kasiorkę, by móc z czasem pokonywać nowe, ciekawe trasy.
Pieniądze zbieramy podczas wyścigów, nawet za zajęcie ostatniego miejsca. Pierwsza pozycja jest oczywiście najwyżej premiowana, więc warto o nią zawalczyć. Podobnie jest z power-upami. Czasem można poświęcić trochę prędkości dla uzyskania ekstra przyspieszenia :) Gracz ma okazję na wybranie sobie ilości rywali, oraz liczby ,,okrążeń”. Nijak się to ma do wyników – sprawdzałam na wszelkie strony!
Kwestie wyglądu pozostawiam do Waszej indywidualnej oceny. Ja lubię piksele, więc jestem w siódmym niebie. Teraz nadeszła pora, by odpowiedzieć sobie na ważne pytanie: czy warto wydać niecałą dychę na opisywaną gierkę? Szczerze? Moim zdaniem nie. Po 10 minutach znudziłam się zabawą na pikselowej wodzie. Mam wrażenie, że czegoś w produkcji brakuje. Może większej ilości trybów? Podziału na poziomy? Może jakichś dodatkowych achievementów? Nie wiem, ale być może z czasem autorzy zadbają o tych wytrawnych graczy i dodadzą coś od siebie.
Pobierz w AppStore (banner poniżej), bądź w Google Play.