Wczoraj wieczorem w AppStore pojawiła się masa nowych gier. Wśród nich – Spirefall. Ku mojemu wielkiemu zadowoleniu, nie jest to kolejna gierka ,,tap,tap”, lecz genialna platformówko-zręcznościówka z kosmiczną grafiką.
Głównym bohaterem produkcji jest kot (prawdopodobnie). Ów koteł podczas podróży po platformach, zbiera puszki z jedzeniem. Zabawa nie jest prosta, bo poruszamy się po okrągłym obiekcie, nie widząc co czeka nas za chwilę. Przeszkodami są bloczki z kolcami, ruchome kwadraty otoczone ostrymi wypustkami, ,,podłogi” łamiące się pod naszym ciężarem, buchający ogień i przepaści.
Gracz musi dość tak daleko, jak tylko będzie w stanie. Uprzedzam – nie jest to prosta sztuka. Najgorsze jest to, że nie ma podziału na poziomy. Podobnie nie znajdziemy również punktów zapisu. Na szczęście za puszki z żarełkiem możemy się odrodzić. W systemie mikropłatności mamy okazję na zakup dużej ich ilości, jednak ja wolę opcję z samodzielnym zdobywaniem fantów.
Za pośrednictwem Facebooka również zgarniamy bonusowe puszki. Dla osób aspołecznych jest to jednak dość marne pocieszenie :) Prawda jest taka, że można grać do upadłego i po prostu nie martwić się porażkami. Tytuł autorstwa Gameblyr jest tak wciągający, że prawdopodobnie pochłonie Was na dłużej, niż planowaliście.
Czy gra jest typowo kibelkowa? I tak i nie. Co prawda porażki zdarzają się ciągle (mój obecny rekord to 77), jednak jakoś automatycznie palec lgnie do przycisku odświeżającego planszę ;)
Oprawa audiowizualna prezentuje się bez zarzutu, więc cały debiut Spirefall w AppStore uznaję na bardzo udany. Nic, tylko testować, grać i dzielić się swoimi wynikami na łamach naszego portalu, bądź fanpage’a na Facebooku :)