Chronicles of Albian to przedstawiciel kategorii hidden objects. Ten typ gier nie dociera do wszystkich, jednak ci, który go pokochają, chętnie wracają po świeże bułeczki. Taką świeżynką jest własnie opisywana aplikacja. Jej akcja toczy się w ogromnym zamczysku, w którym w przyszłości ma się odbyć wielkie przyjęcie dla magików.
Nasza wirtualna babcia poprosiła nas o pomoc w odszukaniu części przedmiotów i sprzedaniu ich u znajomego handlarza. Za zarobione pieniądze mamy okazję upiększać zamek, wieżę po wieży. Zagadki logiczne wplecione w produkcję nie są wcale proste – często ich rozwiązanie zajmuje naprawdę sporo czasu.
Do dyspozycji graczy w dziele studia GameHouse oddano dwa tryby: na czas i relaks. Miejsca akcji są dość mroczne (jak to zwykle bywa w starych budowlach). Co pewien czas przychodzi nam penetrować zabałaganione pokoje w celu odnalezienia wyznaczonych obiektów. Warto zwracać uwagę na świecidełka. Znalezione gdzieś w bałaganie kamienie dają nam dodatkową gotówkę.
Różdżka z gwiazdką na końcu w każdej planszy to podpowiedź. Jeżeli mamy problemy z odszukaniem jakiegoś przedmiotu, wystarczy że dotkniemy podpowiedzi a następnie nazwy poszukiwanego obiektu, by ten zaświecił się na planszy. Oczywiście ilość podpowiedzi jest ograniczona i warto rozważnie z nich korzystać.
Jeżeli chodzi o grafikę… widywałam lepsze. Teoretycznie nie jest tragicznie, lecz dbałość o szczegóły (a raczej jej brak) w niektórych pomieszczeniach daje się we znaki. Ścieżka dźwiękowa to zdecydowana klapa. Mój ukochany bardzo zmartwił się, kiedy z pomieszczenia w którym testowałam grę dochodziły żałobne dźwięki. Jego mina była bezcenna, gdy zapytał ,,co się stało” a ja rozbawiona pokazałam mu najzwyklejszą gierkę hidden objects :)