Dawno nie spotkałam się z tak różnorodną i ciekawą grą, jak Rinth Island. Jeżeli szukacie produkcji, w której będziecie mogli spędzić kilka godzin dziennie, nie przeszukujcie dalszych propozycji, tylko pobierajcie Rinth Island od Chillingo. Zaczynamy przygodę na wyspie pośrodku oceany. Swego czasu przeszła przez wioskę ogromna burza, która zniszczyła większość domostw. Wcielając się w rolę Gimble, czy Libby, staramy się odbudować całą wyspę.
Podczas gry przychodzi nam pokonywać aż 60 dość trudnych plansz, oraz kilka trybów ,,challange”. Wielkim plusem gry jest możliwość tworzenia własnych poziomów i udostępniania ich w sieci swoim znajomym. Wróćmy jednak do głównej części zabawy. Poruszając się wybraną postacią, przestawiamy różnego rodzaju porozsypywane bloczki, by w końcu dostać się do ukrytej gdzieś latarenki.
Za uwagę zasługuję rewelacyjna grafika 3D. Poza przyjemnym odbiorem trójwymiarowych budynków i postaci, mamy okazję na poruszanie się na planszy widocznej z każdej strony. ,,Śmigamy” dookoła, korzystając z mostków, drewnianych klocków i drabin, by w końcu dostać się do celu. Należy pamiętać, że pierwsze poziomy są dość proste, lecz dalsze zadania wymagają od nas większego skupienia. Często zdarza się, że najnormalniej w świecie zaklinujemy się w jakimś miejscu i tylko zrestartowanie etapu jest nas w stanie uratować.
Podsumowując – gra jest wyjątkowa i zdecydowanie pozytywnie nastrajająca. Przyjemnie, ładnie, wciągająco i jakoś tak … z nutką nowoczesności. Polecam!