Akcja gry Strung Along toczy się w teatrze. Przed oczami mamy scenę, lecz z głośników wydobywają się dźwięki sugerujące pełną publiczność. Drewniana kukiełka to nasz przedmiot pracy. Przy pomocy kilku gestów wykonujemy akrobacje, dzięki którym widownia szaleje, bądź drży o ,,życie” pacynki.
Może się wydawać, że nie ma zbytniej trudności w pociąganiu za sznurki. Rzeczywistość jednak jest inna, a ta wirtualna tyko to potwierdza. W każdym z przedstawień mamy do wykonania pewne zadanie. Najpierw jest to zwykłe (niezwykłe) chodzenie przy pomocy dwóch guzików – z prawej i lewej strony ekranu.
Należy być czujnym – jeżeli drewniane nogi zostaną rozstawione zbyt szeroko, cała konstrukcja człowieka padnie – krok za krokiem, pacnięcie za pacnięciem – w ten sposób stawiamy pierwsze kroki. Później nie zwracamy już uwagi na kroki – stawiamy je automatycznie, nie martwiąc się o ,,rozjazd” postaci. Trening czyni w końcu mistrza ;)
Kiedy dochodzi do sytuacji, w których musimy podskoczyć, czy zacząć używać dłoni, robi się o wiele trudniej. Podobnie jak prawdziwy operator kukły, my również nie mamy czasu podrapać się po tylnej części ciała. A to trzymamy hak transportujący nas na platformę, a to skaczemy przez toczące się beczki, a wszystko to pod presją widowni i często ograniczonego czasu.
Każdy poziom jest oceniany. Możemy zyskać maksymalnie 3 medale. Liczy się wykonanie zadania – dojście do mety, szybkość i sprawność. Ja osobiście jestem zakochana w dziele Tommi Saalasti. Gra jest delikatna, przyjemna i bardzo pomysłowa. Jeżeli nie macie jej jeszcze na swoich urządzeniach, szybko nadrabiajcie zaległości.
Poza świetnym klimatem, apka charakteryzuje się wyjątkową grafiką i magią. Nie mam powodu do narzekań – pozostaje mi jedynie brać czynny udział w zabawie i wyczekiwać kolejnych produkcji wspomnianego twórcy :)
Pobierz w AppStore (banner poniżej), bądź w Google Play.