Skoro trafiliście do tej recenzji, prawdopodobnie macie ochotę na zabawę z potworami i spółką. W przypadku Monster Madness nie będziecie narzekać na brak wrażeń. Co prawda jest to kolejna match 3, lecz odrobinę inna od swoich koleżanek. W grę wchodzą, trupy, duchy, trumny i inne potworne rzeczy.
Monster Madness od Megatouch oferuje graczowi dwa tryby rozgrywki: classic i madness. Pierwsza opcja to przechodzenie kolejnych misji na czas. Dolny pasek wskazuje ilość minut pozostałą do ukończenia zadania, oraz zebrane punkty. Cel jest prosty – należy spuścić na ziemię truposzczaki, w taki sposób dobierając klocki na których stoją, by składały w się w co najmniej podwójne zestawienia.
Classic podzielony jest na rundy. W sumie znajdziemy ich 21. Problem polega na tym, że jeżeli przerwiemy grę w trakcie któregoś z wyzwań, bądź najnormalniej w świecie nie uda nam się osiągnąć zamierzonego rezultatu, musimy zaczynać od pierwszej planszy…
Masness to coś zupełnie innego. Fakt – trumienki jako bloczki pozostają, ale tym razem co 10 sekund podnoszą swój poziom. Musimy zapobiec przedostaniu się jakiegokolwiek elementu poza wyznaczoną strefę. Tu również występuje zegar i punkty. Nowością jest możliwość zamiany klocków na planszy, o ile uzyskamy odpowiedni do tego power-up. Można je zdobyć poprzez wypełnianie acheivementsów.
Generalnie produkcja prezentuje się grobowo, ale dość wesoło. Nie mam nic przeciwko niej, o ile będzie wykorzystywana na kibelkowych posiedzeniach. Prawda jest taka, że chyba nikt nie zdoła długo wytrwać w gierce, w której po przegranej zaczynamy wszystko od zera. No ale co kto lubi :)
Pobierz w AppStore (banner poniżej), bądź w Google Play.