Geek Booth to kolejna aplikacja, która umożliwia użytkownikowi zmodyfikowanie swojej twarzy. Osobiście twierdzę, że jest to świetny sposób na sprawdzenie, czy mamy do siebie dystans. Tylko ludzie o mocnych nerwach przetrwają to, co zobaczą na ekranie. Moją reakcją na wypryszczoną twarz z aparatem za zębach i połamanymi okularami, był śmiech.
Studio Bluebear zadbało o to, aby użytkownicy mogli dopasować wiele szczegółów, jak na przykład ilość syfów na twarzy, położenie aparatu, czy jego kształt. Nawet przez chwilę zastanawiałam się, czy nie pokazać Wam swojego własnego efektu, lecz zrezygnowałam z pomysłu. Prawdopodobnie już do końca swojej kariery uchodziłabym za ,,tą pryszczatą redaktorkę” :)
Jest to jedna z nielicznych aplikacji, która sprawdza się lepiej na ekranie, niż na zdjęciach. Powyższy efekt jest powiedziałabym … średnio zaawansowany. Ja postarałam się o to, aby oszpecić się na maksa :)
Należy wybrać zdjęcie z galerii, bądź cyknąć sobie ,,samojebkę”. Bardzo ważne jest to, aby mieć przy tym rozdziawioną w uśmiechu buzię. Nasze zęby muszą być bardzo widoczne, aby prawidłowo wcisnąć na nie aparat. Kiedy fotka będzie zaakceptowana, przyjdzie czas na zmodyfikowanie punktów na twarzy. Wybieramy położenie oczu oraz ust, a następnie obracamy aparatem w taki sposób, by wyglądał naturalnie.
W efekcie otrzymujemy swoją, lecz dość porządnie zmodyfikowaną twarz. Na buzi mamy pryszcze, które możemy zwiększać, bądź zmniejszać za pomocą suwaka z prawej strony, na nosie okulary połamane na samym środku i prowizorycznie zaklejone plastrem, świecący złom na zębach, oraz powiększone oczyska.
Ja lubię tego typu aplikacje. Można zrobić kawał znajomym, bądź zobaczyć siebie w innej wersji. Jeżeli macie ochotę na zmiany, pobierajcie. Apka jest obecnie przeceniona z prawie dwóch dolarów, więc spieszcie się, nim autorzy stwierdzą, że ich dobroć się skończyła ;)