Już od pierwszych lat życia dziecko uczy się liczenia. Początkowo jest to poznawanie cyferek, a dopiero później pilne zakuwanie tabliczki mnożenia. Doctor Numbers to aplikacja przeznaczona dla dzieci w wieku szkolnym, które średnio radzą sobie z liczeniem, a nie mają cierpliwości do książkowych zadań.
Zawsze wyznaję zasadę, że najlepszą nauką, jest nauka poprzez zabawę. Wybierając poziom trudności, możemy dopasować do swoich umiejętności zadania prezentowane przez doktorka. Powiem szczerze, że niektóre sprawiały problem nawet mnie, ale zawsze mogę się wykręcić humanistycznym profilem ;))
Pierwszym krokiem, rozpoczynającym zabawę z Doctor Numbers, powinno być wejście w ustawienia dobranie poziomu trudności. Im mniejsza liczba kół zębatych, tym zadania będą prostsze. Mimo tego, że decydujemy się na najłatwiejszą zabawę, spotkamy się zarówno z mnożeniem, dzieleniem, dodawaniem i odejmowaniem. Autorzy (NuOxygen) mogli trochę bardziej zmodyfikować zaawansowanie produkcji, bo początkujący mogą sobie po prostu nie poradzić.
Im więcej kół dokładamy, tym dziwniejsze wygibasy pojawiają się na ekranie. Znienawidzone przeze mnie ułamki w liczbie co najmniej trzech pojawiły się już w pierwszym zadaniu. Stwierdziłam, że na tym etapie podziękuję :)
Do każdego zadania mamy zaproponowane cztery odpowiedzi. Tylko jedna jest prawidłowa. Fajne jest to, że nawet w przypadku błędnego wskazania wyniku, autorzy wskazują ten, który jest prawidłowy.
Cały poziom składa się z 10 zadań. Na wykonanie każdego mamy kilka, do kilkunasty sekund. Pod koniec gry zostajemy ocenieni punktowo na podstawie szybkości rozwiązywania zagadek i zebranych punktów.
Wizualnie aplikacja prezentuje się bardzo fajnie, więc można w niej spędzić dużo czasu. Jeżeli denerwuje nas ścieżka dźwiękowa, w każdej chwili możemy ją po prostu wyłączyć. Moje uszy nie były jakoś wyjątkowo nastroszone, więc oprawę dźwiękową oceniam na zadowalającą :)