Game of Senses to produkcja studia PhoApps. Warto właśnie dzisiaj do niej zajrzeć – obecnie znajduje się w gronie przecenionych aplikacji i kosztuje okrągłe zero złotych. Czym jest, jak się spisuje i czy faktycznie pobudza zmysły? O tym przeczytacie w dalszej części tego wpisu.
Cała zabawa polega na tym, by oddać się grze w stu procentach. Należy założyć słuchawki (nie jest to konieczne, lecz bardzo pomaga), skupić wzrok na ekranie i szukać rozwiązania teoretycznie prostej zagadki.
Gdzieś na planszy poukrywane są kropki odtwarzające muzykę. Przytrzymując palec na ekranie (absolutnie go nie odrywając), poszukujemy tych źródeł dźwięku. Położenie palca na wyświetlaczu powoduje utworzenie się dookoła opuszka swego rodzaju okręgu. Im bliżej znajdziemy się naszego celu, tym mniejszy staje się okrąg. Kiedy trafimy, słyszymy specyficzny dźwięk i przechodzimy do następnego wyzwania.
Gra jest o tyle trudna, że wymaga od nas ogromnego skupienia. Przede wszystkim walczymy z czasem. Mamy bardzo niewiele sekund na znalezienie ukrytej kropki. Co prawda muzyka staje się głośniejsza a okrąg mniejszy przy zbliżaniu się do celu, lecz małe ,,odjechanie” w przeciwną stronę może skutkować straceniem cennej sekundy, która w konsekwencji prowadzi do przerwania zabawy.
Plansze przechodzą bardzo płynnie pod naszym dotykiem. Nie zdążymy się obejrzeć, a już skupiamy się na następnym obiekcie. Produkcja z pewnością wycisza i zmusza do skupienia. Ścieżka audio jest przyjemna i relaksacyjna.
Gracz ma okazję na dzielenie się swoimi wynikami ze znajomymi przy pomocy Facebooka, bądź Twittera. Dodatkowo za każdym razem, gdy przegramy, na wyświetlaczu ukazują nam się podpowiedzi i mądre cytaty, dzięki którym nabieramy siły na kolejną walkę.
Jestem bardzo zadowolona z opisanego tytułu ze względu na powiew świeżości. Do tej pory z czymś podobnym się nie spotkałam i cieszę się na samą możliwość przeżycia nowych przygód w wirtualnym świecie. Polecam.