Dla fanów gier z kategorii ,,hidden objects” The Magician’s Handbook będzie kolejną ciekawą przygodą. Wyobraźcie sobie, że znaleźliście się w posiadaniu magicznej księgi. Waszym zadaniem jest odkrywanie kolejnych jej stron, poprzez znajdowanie cennych przedmiotów poukrywanych w przeróżnych zakamarkach.
Autorzy (G5) oferują dwa tryby gry: łatwy i trudny (dla zaawansowanych). Połączenie z GameCenter umożliwia wykonywanie achievementsów i dzielenie się swoimi wynikami z innymi. Mini-gierki zastosowane w produkcji sprawiają, że zabawa jest urozmaicona i przyjemna. Ręcznie malowane tła dodają uroku, chociaż ja osobiście przepadam za bardziej mrocznymi sceneriami i tematykami.
Jak się możecie domyślać, gra jest w języku angielskim. Powiem szczerze, że chwilami sama miałam problemy z rozszyfrowaniem niektórych słów. Znalezienie przedmiotów, których nawet polskiej nazwy nie znałam, było wyjątkowo trudne i kończyło się albo wykorzystaniem podpowiedzi, albo walenie w ekran na oślep.
Autorzy przewidzieli zamiary graczy i za zbyt częste uderzanie w wyświetlacz wymierzają kary. W zasadzie to dobrze – chyba logiczniej było zajrzeć po prostu do słownika ;) Zależnie od planszy, do znalezienia mamy od kilku do kilkunastu przedmiotów. Ta produkcja (moim zdaniem) charakteryzuje się wysokim poziomem trudności nawet w prostym trybie. Z pomocą przychodzi nam kula z podpowiedziami. ,,Hinty” ładują się do kilkanaście sekund, więc odpowiednio cierpliwi gracze powinni dać sobie radę z każdym levelem.
Wszystkich miejscówek do odkrycia jest 13. Dodatkowo twórcy zadbali o urozmaicenia w postaci mini-gierek (mp. match 3 w wersji laboratoryjnej). Może nie do końca takiego połączenia spodziewałam się po G5, ale nie narzekam. Spędziłam miłe, lecz po pewnym czasie już nudne chwile w produkcji.