Na początku sądziłam, że Bounty Racer to słodka wyścigówka dla dzieci. Po spędzeniu w niej kilkudziesięciu minut stwierdziłam, że mało mnie obchodzi, komu jest dedykowana. Biorę ją taką, jaka jest. A jest … genialna!
Twórcą produkcji jest studio The Quadsphere. Wśród największych plusów gry warto wyróżnić 40 różnych aut do odblokowania, 5 trybów gry z ponad 70 levelami, achievementsy, multiplayer, oraz zabawę w pojedynkę, a także ciekawe sposoby na zdobycie dodatkowych pieniędzy.
Na każdej trasie mamy do pokonania kilku przeciwników. Już przed startem wiemy, jaka jest nagroda za zdobycie 1, 2, czy 3 miejsca. Jest to świetna motywacja do jazdy. W trakcie gry możemy dowolnie wybierać drogi, którymi się poruszamy. Nie musimy podążać za rywalami. Czasem zboczenie z trasy jest bardziej opłacalne, niż jechanie zgodnie ze strzałkami.
Sterowanie jest spersonalizowane. W ustawieniach można wybrać jedną z kilku opcji. Mnie najbardziej przypadło do gustu poruszanie urządzeniem, plus korzystanie z dwóch ikonek na ekranie. Nitro widoczne z lewej strony ładuje się co kilka sekund. Użycie go musi być przemyślane. Jeżeli skorzystamy z niego w niebezpiecznym miejscu na trasie, możemy wyjść na tym dość słabo. Wpadnięcie do rowu skutkuje powrotem na trasę i rozwijaniem prędkości od nowa.
Każdą trasę można pokonać z maksymalnie 3 gwiazdkami. Mnie udało się dojechać na 2 miejscu i zyskać ponad 700 złotych monet. Zważając na to, że autka i różne postaci są możliwe do wykupienia od 1000, dość szybko można sobie pozwolić na zakupy :)
Produkcja jest bardzo rozwinięta i przyjemna dla oka. Oprawa audiowizualna bardzo przypadła mi do gustu i jestem pewna, że będę wracać do ścigajki jeszcze wielokrotnie. Połączenie z GameCenter umożliwia rywalizację z ludźmi z całego świata, co z kolei przekłada się na dodatkowe emocje i ekscytację.