Twin Moons to historyjka o mężczyźnie, który stracił pamięć. Po spędzeniu kilkunastu lat w klinice, nagle w jego głowie pojawił się znajomy głos. Powolni i stopniowo główny bohater zaczął sobie przypominać budynki, które go otaczały, zanim trafił na salę zabiegową. Aby przywrócić swoją pamięć, wynajął auto i wyruszył w kierunku znajomego mu miejsca.
Muszę przyznać, ze cała fabuła gry, oraz jej oprawa graficzna, wywarła na mnie dobre wrażenie. Rzadko spotykam się z tak dobrymi efektami w grach akcji. Autorzy – G5 oddali produkcję użytkownikom za darmo, co do niedawna było nie do pomyślenia. Z radością pobrałam grę i totalnie przetestowałam ;)
Cóż ja będę dużo mówić – uwielbiam tego typu gry i zawsze długo mi się schodzi z ich testowaniem. Początkowo warto dobrać do swoich umiejętności poziom gry: taki, w którym podpowiedzi będą wyświetlane, a miejsca akcji błyszczące, taki, w którym dość długo musimy czekać na hinty, a dostępnych miejsc z rozgrywką w ogóle nie zobaczymy, bądź coś dla prawdziwych hardkorów – brak wskazówek, oraz bardzo wolne ładowanie się ,,skipów”, czy ,,hintów”.
Ja wybrałam casual, czyli najprostszą wersję. W każdej chwili można włączyć samouczek, dzięki któremu początkujący będą mogli uczyć się wszystkiego od początku. Standardowo – spotkacie się z łamigłówkami, do których rozwiązania potrzebna jest mądra głowa. Aby uruchomić niektóre obiekty (jak na przykład bramę), należy znaleźć kilka przedmiotów, które w połączeniu dadzą nam magiczny środek.
Z prawej strony dysponujemy mapą, dzięki której w razie zagubienia, możemy bez trudu odnaleźć drogę. W aplikacji znajdziecie dziesiątki miejsc akcji, które prowadzą wgłąb zagmatwanej historii. Z każdą minutą robi się coraz ciekawiej i … straszniej!