W przypadku Swing Copters nie musimy debatować nad tym, czy gra odniesie sukces. Można powiedzieć, że jest to przesądzone. Autor zadbał o to, by wszędzie (jeszcze przed premierą) było głośno o jego nowym dziecku. O tym, czy gra faktycznie zasługuje na taką uwagę, postaram się napisać poniżej.
Aplikacja twórcy Flappy Bird’a dostępna jest na jabłuszkowe, oraz androidowe urządzenia. Pikselowa grafika nie odbiega zbytnio od tej, którą mieliśmy przyjemność widywać w Flappy Bird. Nic dziwnego – skoro i tak gra zdobędzie popularność, to po co się nadmiernie wysilać? Z drugiej strony można założyć, że taki właśnie styl przypisał sobie Dong Nguyen – twórca produkcji.
Po uruchomieniu gry naszym oczom ukazuje się plansza z poprzecznymi platformami i przywieszonymi do nich na pikselowych łańcuchach, młotami. Kliknięcie w zielony przycisk ,,play” przenosi nas do prawidłowej rozgrywki. Sterowanie – tu nie ma za bardzo o czym pisać: pacamy, pacami i jeszcze raz pacamy w ekran.
Główny bohater po jednym uderzeniu w ekran wykonuje dość dziwny manewr (wywijas). Jest to o tyle problematyczne, że ciężko jest przewidzieć jego faktyczne przemieszczenie się na wyświetlaczu. Tak, czy inaczej – po kilkunastu minutach prób udało mi się osiągnąć wynik zatrważający, bo aż … 2 punktów.
Wystarczy jedno bliskie spotkanie z jakimkolwiek obiektem w planszy, by przerwać grę. Za swoje osiągnięcia dostajemy medale. Jeżeli mamy ochotę, możemy sprawdzić ranking innych graczy i porównać swoje wyniki.
Względy audiowizualne są … cóż … charakterystyczne dla autora – im mniej, tym lepiej. Podsumowując – gra jest odgrzewanym kotletem. Już coś podobnego widzieliśmy – ba! – u tego samego twórcy! Szczerze powiedziawszy, liczyłam na większą inwencję twórczą pana Dong, jednak najwyraźniej się przeliczyłam.
Pobierz w AppStore (banner poniżej), bądź w Google Play.