Nie wiem czy podobnie jak ja, macie alergię na tutorialne, prze które gracz jest zmuszony przebrnąć. Taki samouczek oferują autorzy Qube Kingdom. O ile gra jest naprawdę fajna, o tyle kilkunastominutowe zmagania z klikaniem w wyznaczone strzałką obiekty doprowadzają mnie do szału. Ja rozumiem nauczyć, rozumiem wskazać podstawowe funkcje, ale nie trawię kiedy nie mogę nacisnąć żadnej innej ikonki niż tej, którą wskazuje mi (w tym przypadku) starzec z siwą brodą.
Po ciężkich początkach zarówno w grze, jak i w tej recenzji, wypadałoby przejść do rzeczy. Otóż produkcja studia DeNa charakteryzuje się dość rozwiniętą jak na tower defense fabułą. Ogromne ilości postaci i ulepszeń do nich sprawiają, że początkujący gracze mogą się poczuć przytłoczeni.
Wydaje mi się jednak, że warto poświęcić trochę czasu na zapoznanie się z zasadami panującymi w grze. Naszym główny celem jest ochranianie królestwa. Musimy zdecydować się na taką taktykę, która będzie się dopasowywać do ciągle zmieniających się wrogów. Nachodzić nas będą rycerze w zbrojach, jak również wielkie pająki. Każdy przeciwnik posiada specjalne umiejętności, które warto wyczuć już na początku, by dalej móc ustawiać takich obrońców, którzy będą w stanie odeprzeć atak.
Kostki – ich obecność jest zauważalna wszędzie – począwszy od królestwa, skończywszy na wyposażeniu żołnierzy. Dzięki nim możemy korzystać ze specjalnych umiejętności. Niebieskie kostki otrzymujemy za wygrane bitwy. Oczywiście za sporą ich ilość można zakupić sobie w sklepie różnego rodzaju ciekawe przedmioty, lecz nikt, kto nie korzysta z mikropłatności nie będzie mógł sobie na nie pozwolić. Trzeba pamiętać że są gracze normalni i PRO.
Od strony graficznej produkcja prezentuje się bardzo dobrze. Lubię takie klimaty, więc chętnie spoglądałam na wyświetlacz. Jeżeli pikselowa grafika Wam nie odpowiada, raczej nie będziecie zadowoleni.