Jakiś czas temu opisywałam grę o nazwie Papa Pear Saga, w której zadaniem gracza było strącanie różnego rodzaju owoców za pomocą kamikadze wystrzeliwanego z procy. W tym wpisie przedstawię Wam Bungee Pants – gierkę, w której zamiast kulki kamikadze, wcielamy się w rolę majtkowego snajpera.
Naszym zadaniem jest rozbicie jak największej ilości białych kwadratów na planszy (do tej pory nie udało mi się ich zidentyfikować), a co jakiś czas demolować również żółte kawałki … czegoś (może to ser?). Tak, czy inaczej – w produkcji studia Egmont znajdziecie dokładnie to samo, co w Papa Pear Saga, tyle że w trochę innej oprawie graficznej. Podróbką zaleciało.
Zacznijmy od głównego bohatera. Jest nim … zasadniczo nie wiem co, ale wydaje mi się, że kawałek ciastka, który wskakuje w ulubione majtki. Aby wystrzelić postać, wystarczy naciągnąć majtki na sznurku i obserwować kierunek lotu. Jeżeli stwierdzimy, że ten jest prawidłowy, puszczamy ekran.
Trzeba zwracać uwagę na to, aby jak największa ilość obiektów na planszy została zniszczona. Najlepiej kierować ciastko w takie miejsce, w którym aż roi się od białych przedmiotów. W niektórych levelach będziecie wręcz musieli zbić ich określoną ilość, aby móc awansować do kolejnego etapu.
Widzicie taśmę na dole ekranu? Na niej kończy się żywot poszczególnych ciasteczek. Jeżeli uda Wam się trafić na niebieską trampolinę, bohater podskoczy i dostanie szansę na kolejną partię skoków. Jeśli spadnie do miski, otrzymacie bonus w postaci kilku tysięcy punktów. Najgorszym możliwym scenariuszem jest rozbicie się na taśmie.
Z pewnością zauważycie żółte obiekty pomiędzy białymi kwadracikami. Będą to specjalne przedmioty, które należy zdemolować. Aby się do nich dostać, będziecie musieli najpierw przebrnąć przez białą osłonę. Power-upy będą dostępne dopiero w dalszych etapach, do których mam nadzieję dojdziecie już sami :)
Jeżeli nie przeszkadza Wam to, że gra jest podróbką, możecie śmiało pobierać. Gra się całkiem przyjemnie. Kopii nie lubimy, więc odpowiednia wzmianka znajdzie się w ocenie gry.
