Każdy, kto przepada za produkcjami logicznymi, z pewnością zainteresuje się Monkey Link. Gra z małpką w roli głównej, to nic innego jak łamigłówka, którą trzeba rozwiązać. Każda z 200 plansz zawiera owoce, które dzięki naszym sprawnym palcom, zostaną połączone w pary. Utrudnienie polega na tym, że by przejść do kolejnego levelu, trzeba wypełnić wszystkie kratki wybranym kolorem.
O ile pierwszych kilkanaście etapów poszło mi jak z płatka, o tyle kolejne przyprawiały mnie o zawrót głowy. Ich poziom zaawansowania był bardzo wysoki, a ja nie miałam pojęcia jak im podołać. Ale chyba właśnie w tym celu tworzy się gry logiczne, prawda? :)
’
Żadna plansza się nie powtarza, dzięki czemu nie mamy odczucia, jakbyśmy robili bez przerwy to samo. Im dalej, tym układ kwadratów staje się bardziej skomplikowany, a porozstawiane na nich owoce, trudniejsze do połączenia.
Wydawać by się mogło, że gdzieś już coś podobnego widzieliśmy… Nie mogę sobie skojarzyć nazwy, ale produkcja jest ewidentną kopią. Zdaje się, że jej autor – Man Zhang odwalił kawał dobrej … podróby, lecz ja standardowo mam już niedosyt.
Levele w grze podzielone są na epizody. W każdym epizodzie mamy do przejścia dziesięć leveli, a co za tym idzie – do zgarnięcia maksymalnie trzy gwiazdki. Im więcej, tym lepiej. W tabeli liderów możemy porównać swoje wyniki z innymi, którzy często grywają w Monkey Link.
Względy estetyczne są bardzo przyzwoite. Produkcja zrobiona jest ładnie, a oprawa dźwiękowa do wszystkiego pasuje. Myślę, że dzieciaki będą miały wielką frajdę (przynajmniej na początku). Z czasem prawdopodobnie do pomocy zaprzęgną rodziców, ale przecież właśnie o to chodzi! Fajna zabawa dla całej rodziny. Polecam :)
